130 mln zł na zwalczanie chorób zakaźnych u bydła
Treść
Białaczka to jedna z najpoważniejszych chorób dotykająca bydło. Każde zwierzę, u którego weterynarz stwierdzi chorobę, jest przymusowo wykupywane przez państwo, zabijane, a mięso i kości utylizowane. Odszkodowanie dla rolnika jest zależne od wieku chorej sztuki i jej wagi. Przeciętnie jest to około 2,5 tys. złotych. Ale chodzi nie tylko o pieniądze. Białaczka oznacza bowiem zahamowanie możliwości rozwijania hodowli, grozi nawet wybiciem całego stada, jeśli jest zarażona większa liczba krów. Dla rolników mogą to być więc niepowetowane straty. Ewentualne odszkodowanie może nie wystarczyć na odnowienie stada. Przez białaczkę tracimy też niektóre rynki zbytu za granicą, gdyż konsumenci są wyczuleni na najdrobniejsze nawet sygnały o występowaniu w jakimś kraju groźnej choroby zwierząt. To powoduje, że nie kupują stamtąd mięsa, choć jest ono dokładnie przebadane, zanim trafi do sklepu.
Są pieniądze
W tym roku służby sanitarne przystąpiły do bardziej energicznej walki z białaczką. Jest to możliwe głównie dzięki temu, że budżet państwa przeznaczył znacznie większe fundusze na ten cel niż w latach poprzednich. W tym roku na zwalczanie chorób zakaźnych u zwierząt przeznaczono 130 mln zł, czyli dwa razy więcej niż w 2005 roku. Z tego do walki z białaczką można wykorzystać ponad 60 mln złotych. W przyszłym roku budżet na działania ochronne wzrośnie jeszcze bardziej - do 290 mln złotych.
Krzysztof Jażdżewski, główny lekarz weterynarii, poinformował, że służby mogą nie tylko na bieżąco wypłacać rekompensaty rolnikom, ale także uregulować zaległości z ostatnich trzech lat, gdy chore krowy i byki zabierano od rolników, ale z braku funduszy nie dostawali oni odszkodowania. - Chodzi o 20 tys. sztuk bydła - sprecyzował Jażdżewski.
Poza tym jeszcze w przyszłym roku Polska otrzyma 2 mln euro dotacji z Unii Europejskiej na zwalczanie białaczki, co zwiększa pulę pieniędzy na ten cel. W 2008 r. ta pomoc jednak zniknie.
Szef weterynarii apeluje do rolników o jak najszybsze zgłaszanie lekarzom chorych zwierząt. Część hodowców niestety z tym zwleka. Boją się nie tylko o to, że nie dostaną odszkodowania. Dużo gorsze są dla nich inne konsekwencje, ponieważ w przypadku wystąpienia białaczki rolnik ma ograniczone możliwości np. powiększania stada, a zdrowe zwierzęta poddaje się dokładnej obserwacji, czy i one nie są zarażone białaczką. Próbują więc ten fakt ukryć.
Program na cztery lata
Z danych służb weterynaryjnych wynika, że największy problem z białaczką jest w Wielkopolsce. Tutaj notuje się znacznie więcej przypadków ognisk tej choroby niż w innych województwach. Nie wynika z tego jednak, że Wielkopolska to teren ogarnięty epidemią. Po prostu tutaj jest największa koncentracja hodowli bydła, nie tylko mlecznego, ale i ras mięsnych. Jednak fakt, że rocznie w naszym kraju stwierdza się od kilku do kilkunastu tysięcy przypadków zachorowań, powoduje, że białaczka jest problemem państwowym. Inspekcja Weterynaryjna od lat stara się o wytępienie tej choroby, aby Polska mogła zostać uznana za "kraj wolny od białaczki". Dałoby to nam ogromne korzyści. Przede wszystkim przysłużyłoby się to naszemu eksportowi żywności, gdyż uzyskalibyśmy dodatkowy argument przemawiający za tym, że polskie mięso i przetwory mleczne są zdrowe.
Krzysztof Jażdżewski podkreśla, że zwalczanie białaczki to jeden z priorytetów instytucji, którą kieruje. Opracowany został specjalny program, który pozwoli nam na opanowanie tej choroby w ciągu czterech lat. W jaki sposób weterynarze chcą to osiągnąć? Obok wykupu chorych zwierząt konieczne są także badania bydła. Niewykluczone, że będą one nawet częstsze niż dotychczas. Poza tym ważne są również szkolenia dla hodowców krów, przygotowanie odpowiednich materiałów informacyjnych. Najwięcej bowiem zależy od samych rolników. Jeśli oni będą przestrzegać podstawowych zasad bezpieczeństwa hodowli i obrotu zwierzętami, wtedy łatwiejsze okaże się zwalczenie białaczki.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2006-10-25
Autor: wa
Tagi: chore bydło odszkodowanie za chore bydło białaczka u zwierząt